Indonezja – Sulawesi cz.1 :: 1998

Odnajdujemy w lesie tarsjusza - wg Kopalińskiego: `tarsjusz wyrak, nocna nadrzewna wielkooka małpiatka wielkości małej wiewiórki, występująca na Archipelagu Malajskim, spokrewniona z lemurami`

Manado, Bunaken (snorkelling), Tangkoko NR (tarsjusz), Lore Lindu NP (trekking, przejazd jeepem)

Przylatujemy liniami Garuda Indonesia
Nad Manado - północ Sulawesi
Organizujemy wycieczkę na wyspę Bunaken
Na powitalną kolację zgrillowany fragment wyłowionej ryby - wcześniej jej kawałkiem pożywił się rekin
Praca na Bunaken
Miejscowa
Delfin
Rybacy na charakterystycznej łodzi z płozami
Tomek zaraz założy sobie zielonego węża na szyje
Dziewczynki wracają ze szkoły
Agnieszka zadowolona, że przeżyła pływanie na rafie :-)
Wypatruje płetwy rekina
Korale z łodzi
Namorzyny
Wracamy na ląd. Wizyta w Tangkoko Nature Reserve. Ledwo co Lonely Planet o nim wiedział wtedy
Odnajdujemy w lesie tarsjusza - wg Kopalińskiego: `tarsjusz wyrak, nocna nadrzewna wielkooka małpiatka wielkości małej wiewiórki, występująca na Archipelagu Malajskim, spokrewniona z lemurami`
Nasze spotkanie z tarsjuszem jest niesamowite. W nocnej wizycie w parku towarzyszą nam małpy. Widzimy też tarantule.
Stopa będzie znosił jajka
Krajobraz północnego Sulawesi
Drzewo cynamonowe
Praca na polu ryżowym
Tomek zdobył palmę. Ale...
Donald dobiera się do kokosu. (Donald był osobą, która zorganizowała nam 2 mikrobusy i 3 kierowców - my musieliśmy panować nad Donaldem)
Plantacja palm
Plaża przy drodze - kierujemy się w stronę centralnej części Sulawesi
Tankowanie - kiedyś mnie to dziwiło, że nie ma normalnej stacji, a jednak da się zatankować
Autobusy są dość dobrze obładowane. Nasz bus po prawej. Mieliśmy relatywnie mało rzeczy
Zbliżamy się do Palu. Mały remont drogi. Może był obsuw.
Mamy świetny pomysł. Dwudniowy trekking w parku narodowym Lore Lindu - my przejdziemy na piechotę, a samochody objadą dookoła
Wynajmujemy przewodnika i gościa z koniem do niesienia rzeczy. Udomowiona rodzinka.
O ile mnie pamięć nie myli robimy trasę: Gimpu - Moa - Tuare - Gintu.
Przeprawa przez drugą już rzekę. Ogólnie mokro. Albo rzeka albo pot.
Koń na szczęście daje radę
Nasz przewodnik na wszelki wypadek idzie ostatni. Po pierwszym dniu mu podziękowaliśmy.
Walczymy
Kontroluje sytuację
Ryż z liścia bananowca na lunch
W drugim chyba dniu po przejściu ścieżkami przez dżunglę docieramy do eleganckiej uliczki we wiosce
Powitanie
Po dwóch dniach trekkingu (około 50km) docieramy do Gimtu. Rankiem następnego dnia pakujemy się do jeep`a
Ale dlaczego on jest taki zabłocony?
W międzyczasie idziemy na spacer po wiosce
Wybieramy się również zobaczyć megalit - trzeba przepłynąć na tratwie przez rzekę
Okolice Gimtu
Megalit Palindu - Dolina Bada, Sulawesi - nie wiadomo kto go zbudował i w jakim celu
Wracamy
Ostatnie przygotowania przed przejazdem do Tenteny
Miłe pożegnanie
Jakieś małe błotko i o to tyle krzyku?
Adventure
Sytuacja pod kontrolą
Droga nie jest w najlepszym stanie
Na szczęście kierowca ma dwóch pomocników. Dziwiliśmy się po co oni z nami jadą...
Zaczyna się walka. Za kierownicą kilkudziesięcioletniego jeepa właściciel z wieloletnim doświadczeniem.
Nowe pseudo-jeepy nie wiem czy by dały radę tak kilkadziesiąt razy w roku się przejechać
Czasami drogę trzeba nieco przygotować przed przejazdem
Płyniemy
A koleiny stają się coraz głębsze
Krótki odpoczynek
Samochody, które utknęły poprzedniego dnia. Za nami jeep przysłany nam z pomocą od strony Tenteny.
Lunch - 20 kilometrów pokonujemy przez kilka dobrych godzin
Dzięki pracy zespołowej - awaria wału, łańcuchów, koła - wydostajemy się na w miarę utwardzony teren - stąd tylko kilkadziesiąt kilometrów do Tenteny

Filed under: turystyka | Permalink

Zasubskrybuj wiadomości o nowych wpisach na swojego emaila